Porozumiewanie się oraz zachowania nimf w grupie

 Elizabeth V. Vaughan

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

    Jeżeli chodzi o nimfy najbardziej zauważalną formą (bo najgłośniejszą) porozumiewania się jest "pieśń samców". Może ona rozciągać się od kilku nutek do bardziej skomplikowanych muzycznie zwrotów, które są złożeniem zarówno melodycznym jak i rytmicznym. Pieśń taka jest używana w celu wywarcia wrażenia na samiczce, ale nie tylko: samce używają jej również w celu zdobycia wyższego stopnia w hierarchii. Samiec dobrą pieśnią zdobywa sobie respekt pozostałych.

    Pieśni te (ich głośność) różnią się od siebie w zależności od celu. W fazie zalecania się może być głośna na początku i zazwyczaj towarzyszą temu pozostałe triki używane przez samca by przyciągnąć uwagę samicy. Później - kiedy para już się związała, pieśń przybiera nieco inny ton - delikatniejszy, bardziej romantyczny. Kiedy natomiast wyklują się pierwsze pisklęta, stanie się jeszcze bardziej delikatniejsza i zniewalająco "słodka".
Najbardziej jednak zdumiewającą pieśnią jest ta, którą samce nimfy próbują dowieść pozostałym swoją "męskość" i zdobyć pozycje w hierarchii. Nie raz już obserwowałam nimfy z bardzo dobrymi pieśniami, które wycofywały się jednak tak szybko jak szybko pojawił się lepszy śpiewak. Jakość takiej pieśni oceniana jest za jej głośność, zróżnicowanie i wytrzymałość. Zawsze jest naczelny śpiewak, którego ja nazywam "The Meistersinger". Śpiewak ten nie tylko dysponuje najlepszą pieśnią (według pozostałych samców), ale potrafi też perfekcyjnie odtwarzać pieśni pozostałych i to nawet w lepszej wersji od nich samych. Stworzy on skomplikowaną kompozycję z pieśni wszystkich samców, która stanie się wersją całej społeczności. Jeden samiec może zapoczątkować pieśń, ale kiedy "The Meistersinger" się przyłączy pierwszy zakończy śpiewanie by wysłuchać Maestra.

    Pieśń samców używana jest również w celu przywitania wschodzącego słońca albo wyrażenia swojej radości w takich przypadkach jak mój powrót z pracy lub też odpowiedź na moje wylewne pochwały na temat ich piękności czy męskości. Gdy słońce zaczyna powoli zachodzić cała społeczność wprowadzana jest w wieczorny program - prowadzony przez chórek samców. Zazwyczaj "The Meistersinger" (lub inny dobry śpiewak), daje sygnał, że społeczność "bębniarzy" za chwile rozpocznie swoją pieśń. Pierwsze oznaki bębnienia (stukania) pojawiają się zazwyczaj gdy samiec kontynuuje szybkie uderzenia dziobem w belkę, kładkę, żerdź, pojemnik na jedzenie czy co tylko znajdzie pod dziobem. Powoli dołączają się pozostałe samce. W rzeczywistości może się to przerodzić w bardzo interesujące przedstawienie. Najlepiej jest wtedy gdy wszystkie samce uczestnicząc stają się członkami chóru, co nie zawsze jednak jest możliwe. Teraz już wiecie, że jestem totalnie zauroczona tymi małymi stworzeniami jeżeli wolę słuchać ich niż Kantaty Bacha. Całe przedstawienie kończy się zadowolonym dźwiękiem (wydawanym przez wszystkie nimfy zarówno samce jak i samice) stukania dziobami.

    Młody samczyk nabiera zdolności do śpiewania w przybliżeniu ok. 12 mies. życia, kiedy zaczyna naśladować pieśni pozostałych samców. Gdy natomiast przejdzie przez pierwsze pierzenie i przybierze barwy dorosłego osobnika (ok. 6 mies.), jego głos już jest dosyć rozbudowany.

    Ptak, który jest sam lub z innym ptakiem (ale nie w grupie), może wypracować pieśń przypominającą ludzki gwizd, jakże inny od tego naturalnego, głośniejszej i gardłowej raczej jakości. Ostatnio zaadoptowałam parkę, która przez 5 lat mieszkała z innymi właścicielami, bez jakichkolwiek kontaktów z innymi ptakami. Samiec potrafi zagwizdać Overture Czajkowskiego i Francuski Hymn Narodowy. Nie próbował jeszcze naturalnej pieśni jaką potrafią wykonywać moje samce, żaden też z moich ptaków nie próbował go jak dotąd naśladować. Minęły dopiero 2 miesiące odkąd zaadoptowałam parkę, więc czas pokaże, czy "pomniki ludzkiej cywilizacji" są w jakikolwiek sposób naruszalne. Szczerze? Mam wątpliwości.

    Samiczki nie pokazują się raczej od strony wokalnej - nie mają swoich pieśni. Spotkałam się jednak prawdę mówiąc z jednym wyjątkiem. Młoda cynamonowa nimfa, którą przygarnęłam w wieku 5 mies. nauczyła się naśladować pieśni samców bardzo dobrze. Pewna więc byłam że jest samcem, chociaż żadnych cech charakterystycznych dla samców nie posiadała .Tak długo jak długo kontynuowała swoje śpiewanie była unikana zarówno przez samców jak i samice. Po pewnym czasie zrozumiała jednak, że to zaprowadzi ją donikąd i zaprzestała, wkrótce została przyjęta przez społeczność i znalazła sobie partnera. Brzmi znajomo, nieprawdaż?

    W następnym artykule opiszę inne formy komunikowania się między moimi nimfami. 

Cz. 2 

artykuł w języku angielskim ukazał się na stronach National Cockatiel Society

dla "Cockatiela czyli Nimfy" tłumaczyła Edyta Gajewska

 


podyskutuj o tym na Forum

jeśli widzisz tą stronę bez spisu treści kliknij

© 2002 Cockatiel czyli Nimfa