Czy powinienem rozmnażać moją nimfę

Mary Beth Voelker

 

   Na pewnym etapie życia Twojego pupila prawdopodobnie zaczniesz się zastanawiać nad znalezieniem mu partnera i hodowlą. Powody tego mogą być różne - być może hormony tak silnie na niego (lub nią) wpływają, że nie możesz sobie dać rady z dziwacznym zachowaniem swojego ulubieńca. A może Twoja samotna samiczka składa jajka, i zacząłeś zastanawiać się, czy nie powinieneś zapewnić jej partnera? Być może szukasz towarzysza dla swojego ptaka, któremu nie możesz poświęcić tyle czasu, ile przewidywałeś? I zastanawiasz się, czy ten nowy ptak powinien być tej samej, czy przeciwnej płci? Może oczarowała Cię wizja wychowywania piskląt, zafascynowały prawa genetyki, albo chciałbyś nauczyć dzieci czegoś o cyklu życiowym? Może....?

    Niezależnie od powodów, dla których rozważasz ten problem - wpierw musisz zadać sobie wiele trudnych pytań. Odpowiedzi mogą brzmieć "Tak", "Nie", a na niektóre w ogóle nie będziesz w stanie odpowiedzieć - ale musisz przynajmniej poświęcić kilka chwil na rozważenie poniższych problemów.

    Czy Twój ptak jest dobrym kandydatem na reproduktora? Nierozważne rozmnażanie może powodować powstawanie oraz przenoszenie wielu wad genetycznych u ptaków. Najlepszym przykładem tego są łyse lutino - pojawiły się jako wynik beztroskiego chowu wsobnego wiele lat temu! Czy Twój ptak przedstawia sobą cechy pożądane u potomstwa? Takie jak odpowiednia wielkość, dobry pokrój ciała, piękne barwy upierzenia oraz czy jest w dobrej kondycji? Czy łatwo uczy się mówić (w przypadku samców)? Czy dobrze adaptuje się do warunków stresowych? Powinieneś przed podjęciem decyzji przestudiować dokładnie standardy wystawowe - jako spis cech, które powinny być przekazywane następnym generacjom ptaków. Naturalnie, pamiętajmy o tym, że te dane nie odzwierciedlają w pełni całego ulotnego przecież uroku nimf - tego, co sprawia, że są tak lubiane! Nie ma papug idealnych, lecz pamiętajmy, że ptak, którego jedyną zaletą jest dostępność - nie jest dobrym kandydatem na partnera dla Twojego ulubieńca.

    Czy więc masz odpowiedniego partnera dla swojej nimfy? Pewne kojarzenia nie są dobrym pomysłem. Łączenie dwóch łysych lutino to gwarancja jeszcze bardziej łysych piskląt. Zresztą, nie polecam w ogóle kojarzenia ze sobą ptaków lutino. To samo dotyczy zresztą wszelkich ptaków o podobnych wadach. Jeśli Twój ulubieniec ma wiele zalet, ale też jedną lub dwie słabe strony - znajdź mu partnera, który "wzmocni" cechy pożądane i skompensuje wady. Podajmy przykład: masz mówiącego samczyka, trochę za małego, ale o dobrych proporcjach ciała i z dużym czubkiem. Skojarz go więc z dużą samiczką, której ojciec także dobrze mówił. Niech samiczka ma ładne proporcje ciała, ale np. za krótki czubek. Zapewne część piskląt wyrośnie na duże, elegancko prezentujące się ptaki, z obfitymi czubkami, a na dodatek "gadające". Te możesz nadal rozmnażać. Ale ponieważ w hodowli nigdy nie ma pewności sukcesu - równie dobrze możesz uzyskać małe, nie gadające ptaki, o skąpych czubkach. W takim przypadku musisz spróbować innego kojarzenia.

    Tworzenie nowych odmian barwnych jest ciekawym zajęciem, ale przede wszystkim powinieneś starać się uzyskiwać zdrowe ptaki, bez wad rozwojowych! Zdecydowanie należy unikać kojarzenia lutino z odmianą cynamonową. Zaowocuje to odmianą o "lawendowych" skrzydłach. Ptaki te wyglądają jak brudne, ponieważ barwa cynamonowa niejako przebija przez lutino. (uwaga! W USA niektóre stowarzyszenia hodowców nimf tworzą już klasy wystawowe dla tych ptaków, aczkolwiek NCS nadal uznaje taką barwę upierzenia za wadę!)

    Czy potencjalny partner dla Twojego pupila jest z nim spokrewniony? Radzę, żebyś pozostawił bliskie kojarzenie i chów wsobny (hodowla w pokrewieństwie - red.) ludziom, którzy dobrze się na tym znają i mają odpowiednie doświadczenie, aby zrobić to mądrze. I znów - weźmy łyse lutino za przykład tego, co poszło źle... Chęć uzyskiwania nowych mutacji barwnych jest często pokusą do bliskich kojarzeń. Pamiętajmy jednak, że osiągnięcie tego celu nie jest warte ceny, jaką ptaki płacą w formie wad rozwojowych i genetycznych! Ponieważ nasza populacją nimf jest ograniczona, przede wszystkim powinniśmy myśleć o zdrowiu genetycznym w kategoriach całego gatunku i wielu pokoleń. Jak wiadomo, Australia nie pozwala na wywóz ptaków do różnych krajów, więc nie mamy szans na "odświeżanie krwi" naszych papug.

    Teraz załóżmy, że masz już odpowiedniego ptaka do hodowli i możesz zapewnić mu odpowiedniego partnera. Ale czy masz warunki, aby tę hodowlę poprowadzić? Wymagania nie są wygórowane, ale musisz im sprostać. Musisz mieć dużą klatkę, znacznie większą od tej, w której Twój pupilek "rozprostowywał skrzydełka". Musisz też zapewnić odpowiednią dla nimf budkę lęgową. Hodować ptaki możesz teoretycznie i w salonie, jeśli dysponujesz tam odpowiednią przestrzenią, ale czy na pewno chcesz tego? A może jest lepsze miejsce? Wolne od przeciągów i spokojne? W którego okolicy nie ma zbyt dużego zamieszania? Łatwo dostępne? Nie za suche i nie wilgotne? Tak jak wszystkie ptaki, nimfy najlepiej się rozmnażają, gdy mają zapewniony spokój i są pozostawione samym sobie (naturalnie, poza niezbędnymi czynnościami, jak podawanie pokarmu, wody i sprzątanie klatki) oraz zapewnione są im warunki do codziennej " papuziej gimnastyki".

    Czy jesteś w stanie zawsze zapewnić ptakom świeże pożywienie i dodatkową wodę do kąpieli? Czy może ze względu na Twój rytm życia papugi będą skazane na spożywanie nieświeżego pożywienia albo nie dostaną miękkiego pokarmu w okresie karmienia piskląt? Naczelną zasadą w hodowli, od której nie wolno odstępować, jest podawanie papugom codziennie świeżej miękkiej karmy tak, aby w momencie wyklucia się piskląt rodzice byli już przyzwyczajeni do takiego pożywienia i zaczęli nim karmić swoje młode. Pamiętaj, że aby uniknąć rozwoju bakterii, pokarm należy zmieniać co 3 godziny!

    Jeśli wystąpią problemy - czy jesteś w stanie podjąć się karmienia z ręki, niańczenia piskląt? Czy możesz zapewnić opiekę weterynaryjną, aby ocalić lęg? To może oznaczać konieczność karmienia młodych co dwie godziny, 24 godziny na dobę od pierwszego dnia życia piskląt! Czy będziesz w stanie podołać swoim nowym obowiązkom - kosztem snu? A jeśli maluchy zachorują, czy jesteś finansowo przygotowany na koszty specjalistycznej opieki? Czy stać Ciebie na opłacenie badań weterynaryjnych ptaków, które zamierzasz rozmnażać? (tak, aby zwiększyć szansę na uzyskanie zdrowego potomstwa?) Moim zdaniem, tylko wyjątkowo nieodpowiedzialni ludzie rozpoczynają hodowlę bez wcześniejszego planowania wydatków na leczenie ptaków! (Od red. - w polskich warunkach należy zadać sobie pytanie czy w ogóle w okolicy jest lekarz ew. doświadczony hodowca, który będzie potrafił pomóc w razie jakiś problemów.)

    Czy masz czas, cierpliwość i odpowiedni temperament, aby zapanować nad młodymi? Co sądzisz o karmieniu z ręki? A jeśli wybierzesz taki sposób - czy potrafisz robić to prawidłowo? Czy stać Cię na zakup książek na ten temat? Czy chętnie będziesz prosił osoby bardziej doświadczone o pomoc?

    Co zrobisz z pisklętami? Ilu spośród Twoich przyjaciół chciałoby dostać papugę w prezencie? Gdzie sprzedasz pisklęta? Czy zniesiesz rozstanie z nimi? Czy jesteś w stanie znieść sprzedawanie ptaków, które wychowywałeś i pokochałeś, obcym ludziom? I świadomość, że już nigdy ich nie zobaczysz? Ile papug możesz trzymać w domu zanim twoja rodzina/właściciel domu/sąsiad lub Sanepid zaprotestuje i położy kres Twym zapędom? Iloma ptakami jesteś w stanie się opiekować? A w którym momencie z radości przekształcą się one w niewygodny balast?

    Jak znosisz niepowodzenia? Ja osobiście przeżyłam 6 bezowocnych lęgów, jeden martwy lęg i do czasu, jak to piszę - nie mam żadnych sukcesów w hodowli. Czy więc wystarczy Ci spróbowanie, porażka i... zajmiesz się czymś innym? Czy będzie chciało Ci się próbować na nowo? Czy będziesz się obwiniał za niepowodzenia, albo za porzucenia planów hodowli? Czy dasz sobie radę z poczuciem porażki, jeśli jedno z piskląt, albo - co gorsze - cały lęg umrze?

    Czy planujesz na hodowli zarabiać pieniądze? Jeśli tak, co zrobisz, jeśli się to nie uda? Czy masz dobre rozeznanie miejscowego rynku, tak, aby proponowane przez ciebie ceny nie były zbyt niskie, ani wygórowane? Jest bardzo prawdopodobne, że uwzględniając wydane przez Ciebie pieniądze na opiekę nad maleństwami oraz poświęcony im czas - jedyne zyski odnotujesz w sferze emocjonalnej...

    Hodowla ptaków to wielka radość. Uwielbiam to, mimo, że nie doczekałam się jeszcze ani jednego pisklęcia nimfy. Ale nie każdy właściciel ptaka nadaje się na hodowcę. Wymaga to wiele namysłu, czasu i poświęcenia.

    Jeżeli dobrze przemyślałeś wszystkie poruszane powyżej kwestie, rozpatrzyłeś swoje możliwości jako hodowcy i nadal uważasz, że chcesz się temu poświęcić i masz ptaka wartego rozmnożenia - zajmij się tym!!! Najprawdopodobniej Ty też uznasz hodowlę za radość i przyjemność niezależnie od jej wyników, powodzeń i porażek.

    Jeśli uznałeś, że nie jest to zajęcie dla Ciebie - pogratuluj sobie rozsądku i umiejętności podejmowania przemyślanych decyzji, zamiast kierowania się emocjami. Naprawdę, Twój pupil nie musi mieć pary aby żyć szczęśliwie i pełnią życia!!!

    Jeśli tylko przeleciałeś wzrokiem po tych pytaniach, zbywając je zdaniem: "jakoś to będzie", z serca Ci radzę, abyś nie brał się za hodowlę! A przynajmniej, dopóki tej sprawy dobrze nie przemyślisz. Twoje doświadczenia bowiem mogą stać się gorzkie, i zmienią radość w koszmar!!!

     Niektórzy z czytających ten tekst mogą się poczuć urażeni, i zastanawiam się, czy to pisać, ale pewne rzeczy muszą być wyraźnie powiedziane. Takiej decyzji nie wolno podejmować ad hoc! Każdy, kto decyduje się na rozmnażanie ptaków, niezależnie od skali, na jaką to czyni, bierze na siebie odpowiedzialność za przyszłość gatunku.

    Jeżeli ktoś chciałby się naocznie przekonać o konsekwencjach bezmyślności i braku odpowiedzialności przy rozmnażaniu zwierząt - niech przejdzie się do najbliższego schroniska. Na razie, pośród kotów i psów nie ma zbyt wielu ptaków. Mam nadzieję, że nigdy ich tam nie będzie.

 

artykuł w języku angielskim ukazał się na stronach National Cockatiel Society

dla "Cockatiela czyli Nimfy" tłumaczyła Magdalena Turowska

 


podyskutuj o tym na Forum

jeśli widzisz tą stronę bez spisu treści kliknij

© 2000-2002 Cockatiel czyli Nimfa